czwartek, 30 stycznia 2014

Rozdział 12



Rozdział 12
Avery

            Nie do końca wiedziałam co się dzieje. Stałam przed rydwanem i rozmawiałam z Samem. Śmialiśmy się z naszych strojów, kiedy usłyszałam krzyk. Brzmiał on tak samo jak mój. Od razu wiedziałam co to znaczy. Ax.
            Nie miałam pojęcia dlaczego Ax piszczała, ale chciałam jej pomóc. Mimo, ze znamy się dopiero od kilku dni bardzo ją kocham, to w końcu moja siostra.
            Od razu pobiegłam w stronę tego krzyku. Niestety rydwan siódmego dystryktu był strasznie daleko. Hatch chyba biegł tuż za mną, a Sam obok mnie. To on pierwszy dotarł do rydwanu.
            Tam zastaliśmy przerażający widok. Ax leżała pod nogami konia, który zdezorientowany kopał wszystko dookoła i chodził w miejscu. Jennifer nie wiedziała co robić i tylko wrzeszczała imię mojej siostry. Sam zanurkował pod konia i próbował wyciągnąć Ax, ale średniemu się to udawało.
-Jennifer co się tutaj stało?!- zaczął wrzeszczeć Hatch.- Ax boi się koni, zawsze jak je widzi to wpada w panikę, bije konia, wchodzi pod niego, próbuje na niego wskoczyć i robi inne idiotyczne rzeczy!- mój brat wrzeszczał bez opamiętania, a Jennifer płakała. Nie wiem czy to były szczere łzy, nie wyglądały na szczere.
            Stałam cały czas z boku nie wiedząc co robić. W końcu pociągnęłam konia za grzywę, myślałam że wtedy się uspokoi, zatrzyma czy coś, ale on jeszcze bardziej się wściekł. Ja także zaczęłam płakać. Sam nie mógł wyciągnąć Ax, ponieważ ona cały czas wrzeszczała i wyrywała się kiedy ją łapał. Koń nadal deptał po mojej małej siostrze.
            Nagle Ax przestała  krzyczeć i ruszać. Leżała przez chwilę w bezruchu z martwym wzrokiem. Później zaczęła się trząść. Trzęsła się tak ja k jakiś człowiek chory na padaczkę czy coś. Sam wstał i nie widział co robić. Ja też nie wiedziałam. Znowu pobiegłam przed siebie. Chciałam zawołać lekarza. Wpadłam na jakiegoś człowieka i powiedziałam mu wszystko o Ax. On zawołał pomoc i razem z lekarzem wyciągnęli moją siostrzyczkę. Na szczęście nic jej się nie stało. Była tylko w szoku. Kon trochę zmiażdżył jej prawą dłoń, ale organizator igrzysk przyszedł do nas i kazał nam wszystkim wsiadać na rydwany. Nie było czasu na uratowanie ręki Ax. Kiedy on zejdzie z rydwanu będzie musiała udać się do szpitala, gdzie będzie konieczna amputacja prawej dłoni. Cały czas płakałam.
            Sam podszedł do mnie i mnie przytulił.
-Przepraszam, że nie pomogłem.- Chciałam mu powiedzieć, że przecież nie mógł nic zrobić i że i tak jej pomógł, ale nie dałam rady. Jeszcze bardziej się rozbeczałam.
            Miałam cały makijaż rozmazany, a moja stylistka się wściekła. Nie miała czasu na poprawianie makijażu, więc wepchnęła mnie tylko na rydwan i odeszła krzycząc coś pod nosem.
            Rydwany ruszyły. W naszym powozie były trzy osoby. Hatch z lewej, ja w środku i Sam po prawej stronie. Było nam trochę ciasno, ale wyobrażam sobie jak musieli cierpieć Bradleyowie z jedenastki. Nie widziałam Ax, ponieważ nasz rydwan jechał przed nią. Miałam nadzieję, że nic jej się nie stało. Starałam się uśmiechać, ale nie udawało mi się to.
            Cała ceremonia chyba przeszła pomyślnie. Spokojnie zeszliśmy i odetchnęliśmy z ulgą, że już po wszystkim. Postanowiliśmy, że odwiedzimy Ax jeszcze przed jej wyjazdem do szpitala, więc popędziliśmy w stronę jej rydwanu. Zastaliśmy tam tylko Jennifer. Siedziała na ziemi obok konia i płakała. Tym razem naprawdę. Kiedy do niej podeszliśmy podniosła tylko wzrok i powiedziała
-Przepraszam. Już nie wiedziałam jak jej pomóc.- Nie wiedziałam o co jej chodzi, ani za co przepraszam. Hatch chyba jest mądrzejszy ode mnie. Od razu się domyślił co się stało.
-Gdzie ona jest?! Jennifer, GDZIE JEST MOJA SIOSTRA?!
Ax leżała na środku sceny po której jechały nasze rydwany. Nie widzieliśmy jej ciała ponieważ była zakryta kocem. Jej oczy były puste bez żadnego wyrazu i patrzyły w przestrzeń. Obok niej było mnóstwo krwi.
            Moja mała siostrzyczka umarła, a ja nie zdążyłam jej pomóc. To ja powinnam teraz tutaj leżeć martwa, a nie ona. To wszystko moja wina.
***
Wiem, że pewnie lubiliście Ax, ja też ją bardzo lubiłam. Niestety było to konieczne. Przepraszam. Trzy paluszki dla naszej poległej trybutki.

5 komentarzy:

  1. pierwszy raz widzę bloga, w którym uśmierca się trybutów jeszcze przed Igrzyskami!

    pozdrawiam serdecznie, i zapraszam do mnie - liczę, iż Ci się spodoba.
    73-hunger.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kilka rozdziałów i uważam, że pięknie piszesz, bardzo mi się podoba :D
      A to dobrze, czy źle że uśmiercam trybutów przed igrzyskami? :P

      Usuń
  2. To ani dobrze, ani źle. To kompletna nowość :D

    OdpowiedzUsuń
  3. chociaż czasami zabijanie bohaterów w takich momentach uznaję za brak pomysłów na postać w przyszłości :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Od samego początku planowałam zabić właśnie w tym momencie ax, a śmierci innych bohaterów też mam już zaplanowane :) Ale to prawda że ostatnio pomysłów mam mało XD

      Usuń